Międzynarodówka

Czas zaczynac


Przygodę z Transportem Międzynarodowym rozpocząłem kilka tygodni temu. W oczekiwaniu na egzaminy i pieniądze na nie, postanowiłem zacząć od pracy na busach. Wcześniej nie traktowałem serio takiego transportu ale postanowiłem spróbować i przekonałem się że się myliłem.

Pierwszy tydzień pracy rozpocząłem z biegu. Zostałem zatrudniony w piątek a wieczorem już leciałem moim Printerem na pierwszy załadunek. "Printer" - Mercedes Sprinter 315, 8 - paletówka, wysoka plandeka, kurnik, webasto, klima tempomat. Samochód o dziwo wygodny po 7000 km nie ma żadnych problemów z plecami ani nie czuć zmęczenia na dłuższych odcinkach. Jedynym szkopułem tego auta był poprzedni właściciel który niestety je zaniedbał. Dlatego po pierwszym kółku - wymiana mostu, opon, oleju itd.

Pierwszy kursik Polkowice - Bremen pozwolił mi ogarnąć Printera i cały bajzel z papierami. Szybciutko nauczyłem się wypełniać CMR - ki, kartę drogową i paliwową. Na dzień dobry dostałem karty kredytowe, komórkę służbową. Na początku troszkę byłem w szoku że to wszystko jest takie oczywiste i dzieje się szybko. Jednak wydaje mi się, że jest to atut tej firmy. Firma bowiem podchodzi do sprawy profesjonalnie 10 samochodów takich jak moje hula bez zbędnych postojów, choć zdarzają się różne sytuacje.

W sytuacjach kiedy robisz coś pierwszy raz, najmniejsze banały przysparzają ci problemy. Np. głupie rozpięcie plandeki. Jeśli nigdy tego nie robiłeś to pierwszy raz jest wielką nie wiadomą. Głupie spinanie jest jakąś masakrą jeśli nie wiesz w jaki sposób naciągnąć opończę przebrzydłą :) W sumie na początku to przysparzało największe problemy. Rozładunki na rampie czy spinanie palet.

Drugim pojawiającym się u mnie problemem było (jest) planowanie czasu pracy. Bo jeśli mówimy o sytuacjach kiedy wieziemy ładunek na cito to sprawa jest prosta - but i do bólu. Jednak przy ładunkach luźnych do głosu powinien dochodzić rozsądek i umiejętność dobrego planowania.