Artykuły

Transport kruszywa. Czyli w koło komina. 
07.09.2012 r


Pisanie o jeżdżeniu w koło komina może nie wszystkich zainteresuje szczególnie że każdy kto kiedyś to robił może mieć swoje zdanie na ten temat. Jednak dla mnie jest to pewien rodzaj transportu, który ma swój urok.

Pewnego ranka wybrałem się z moim znajomym pojeździć w ten sposób jego zestawem. Firma Wojtka zajmuje się transportem materiałów sypkich. Tym razem woziliśmy tłuczeń do umocnienia wałów. Na kopalniach dzieje się wszystko automatycznie, komunikacja z ładowaczem odbywa się przez CB ale równie dobrze wprawieni kierowcy mogli by to samo przekazać na migi. W pracy tych ludzi widać wielką rutynę i doświadczenie. Niektóre z kopalni robią wielkie wrażenie, pod względem wielkości i obszaru działania. Miliony ton skały wydobywane z takich miejsc działąją na wyobraźnie.
Transport taki ma najczęściej charakter lokalny. Przydatną umiejętnością staje tu się znajomość lokalnych dróg i możliwość skrócenia drogi. Sama jazda nie jest wielką przygodą z tego względu że czujemy się jak kierowca autobusu miejskiego. Ciągle ta sama trasa.
Najwięcej trudności a zarazem emocji przysparza nam sam wyładunek. Przy rozładunku trzeba myśleć. Przewrócenie wywrotki jest dosyć prosta sprawą. Trzeba zwracać uwagę na przewody wysokiego  napięcia mosty, zwisy, miękki grunt czy po prostu ustawienie zestawu. Jednak z wykonanego poprawnie rozładunku czerpie się satysfakcje.
Podsumowując, plusami takiej pracy jest to, że codziennie jest się w domu. Lokalny transport nie przysparza też problemów logistycznych tj. zaopatrzenie, tankowanie, czy miejsca przerw i odpoczynku.    Do minusów należy przypisać średnie pieniądze, monotonność, no i mały prestiż. Są jednak ludzie którzy prestiż mają w nosie a walory jazdy po bezdrożach daje im satysfakcje. Z pozdrowieniami dla 'wanienek'


Na śpiocha
15.02.2012 r 

Kurs Wrocław PL - Hanower DE, zacząłem ok godziny 21.oo. Jechałem już rok temu w to miejsce, więc w ogóle nie obawiałem się rozładunku. Trasa dobrze znana, pogoda niczego sobie, jeszcze nie było mrozów. Większość drogi przebiegała zwyczajnie. Ducat dawał rady mimo sędziwego przebiegu zawsze dowoził mnie na miejsce.

O kradzieżach na śpiocha słyszałem tylko z opowieści. Ponoć złodzieje na "dzikusach" wsadzają między uszczelkę rurkę i podają przez nią gaz usypiający. Następnie spokojnie szabrują pakę albo co gorsza budę.
O godzinie 2.oo nad ranem, godzina sowy, zdecydowałem zjechać na parking  i się zdrzemnąć. Do celu nie zostało wiele drogi, ale ja nigdy nie ryzykuje. Sen to podstawa. Zatrzymałem się, przykryłem kocem no i sen przyszedł od razu.
Warunki spania w busie bez kurnika są jakie są. Może jak bym był gdzieś zatrudniny to bym narzekał ale że to był mój samochód i mój kurs, to nie narzekam. Głowa po jednej stronie kabiny, nogi na kierownice. Po 4 godzinach snu nie czujesz którejś ręki albo nogi, bo krew nie chce się przez nią przetaczać.
Nagle przez sen słyszę kogoś za drzwiami. Otwieram oczy - i pod moimi drzwiami widzę gościa, który grzebie coś na kucaka. Zerwałem się natychmiast chcąc krzyczęć, ale nagle jak bym opadł z sił. Zdołałem tylko kilka razy zawierzgać po całym aucie. Zasnąłem.
Obudziłem sie niedługo, bo na zegarku była 4.30. Od kąd w ogóle się zatrzymałem, minęło 2.30 h. Dokumenty są,  kasa jest, towar jest ( paleta cegieł :). Nawet nie wychodziłem z auta, tylko szybko w trase. Dopiero potem pomyślałem jak mogło się to skończyć.
Do dzisiaj nie wiem czy to był sen, czy naprawdę ktoś chciał mnie uśpić. Jedno jest pewne, dzikusy są złeee. Szczególnie kiedy jeździsz sam jesteś bez radny w takich sytuacjach. Nie wiadomo co cię czeka. To dlatego główne zadanie kierowcy to nie kierowanie, ale myślenie, przewidywanie, realna ocena sytuacji. Jak się tego nauczyć? Myślę, że jedyną metodą jest nauka na cudzych i włąsnych błędach. Jednym słowem - doświadczenie.


Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy 2012 
08.01.2012 Jakub Augustyn


Jeden dzień w roku jest prawdziwym świętem solidarności i pomocy. Polacy jednoczą się w tedy bawiąc się i pomagając. Przeciwników Orkiestry ze względu na ogólnopolską frekwencję można nazwać zazdrośnikami. 20 Finał WOŚP za nami. 


Jak zwykle WOŚP udał się jak co roku. Nazbierano pełno pieniędzy i dzieci będą się cieszyć. Dziwne jest to, że w naszym kraju znalazła się tylko jedna osobo (Jurek Owsiak), która nie dość, że wie jak zdobyć kase to jeszcze wie jak ją wydać w sposób należyty. OWSIAK NA MINISTRA ZDROWIA.

Kiedyś moje dziecko mocno zachorowało. Musieliśmy jechać z nim do szpitala. Okazało się że 90% urządzeń na oddziale było od Jurka. Szok lekki. Zawsze myślałem, że on wspomaga nasza służbę zdrowia ale nie. On ją po prostu utrzymuje. Żenada jeśli chodzi o wizerunek naszych rządzących patrząc z tej perspektywy.

Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni, tym czasem wrzuciłem grzecznie dyszkę do puszki. Wole tam niż do ZUS-u

STARYKOWANIE 
16.01.2012 Jakub Augustyn

Już nie wierzyłem, że w dzisiejszych czasach tak się zaczyna karierę kierowcy. Zawsze starsi kierowcy opowiadali o tym jak zaczynali od Stara, Jelcza czy innego Kamaza. No i masz. Trafiła mi się fucha, polegająca na wożeniu humusu pod drogę w lesie. Tydzień jazdy Starem po lesie. 

Dla kogoś kto zna temat jazdy takim sprzętem ten artykuł nic ciekawego nie przyniesie ale pewnie są tacy co Stara nie mieli ale co oni w życiu widzieli ? 

Odpalanie stara. Godzina 6.00 rano na dworze zimno. Do pracy mamy na 7.00 a dojazd zajmuje 5 min ale najpierw trzeba odpalić wóz. No więc załączamy "hebel", sprzęgło i kręcimy... kręcimy... kręcimy... kręcimy... już, już... nie...nie....już już... nie chce mi się.... no dobra. Na placu stały dwa takie pojazdy, jak to odpaliło ... ludzie! Dym to był taki że świata nie było widać. Pół miasta w śmierdzącej, i ciężkiej od spalin mgle. Po rozgrzaniu wozu już tak nie dymiło. 

Po 30 min. wozy się "napompowały", hamulce odpuściły w kabinie zrobiło się o 2 stopnie cieplej. Ruszamy. 

Załadunek mojego stara. Ściągnięta burta przyspieszała rozładunek. 

Po zatankowaniu dojechaliśmy na miejsce budowy. Robota jak każda inna, tu się załaduje tu się zrzuci. Jedno trzeba przyznać, kiedyś kierowcy musieli mieć jaja. Dzisiaj mówi się o wyciszeniu kabiny, komforcie jazdy, klimatyzacji, czy ogrzewaniu postojowym. W starze to wszystko jest. Wyciszenie kabiny to kawałek koca położona na tunelu silnikowym. Ogrzewanie postojowe - zamknięcie okna. Klima - otwarcie okna. Wyposażenie dodatkowe- Wspomaganie kierownicy i uchwyt na browara.  No i co Star de Lux jak się patrzy.  A tak na poważnie praca do łatwych nie należy, choć chłopaki z szuflami bardziej narzekali. 

Bilans przygody ze starem jest taki, że sam na własnej skórze zobaczyłem jak to jest a po drugie zawsze coś zarobiłem. No i ten komfort psychiczny - ale to już inna historia.